ARNOLD PARSZAWIN ARNOLD PARSZAWIN
99
BLOG

WIELKI POWRÓT MATOŁA (9)

ARNOLD PARSZAWIN ARNOLD PARSZAWIN Polityka Obserwuj notkę 0

-     Haalloo...

-     Jaa! Wer ist...?

-     Frau Kanzlerin, Angela, das bin ich - Donald.

-     Ach so, to ty Don Aldi... Umawialiśmy się na telefon w czwartek, a ty dzwonisz we wtorek. Co się dzieje? Coś aż tak ważnego, że przestawiasz mój porządek tygodnia?

-     Słuchaj Angi, ...musimy coś zrobić... I to szybko.

-     No wiesz...nie jesteśmy już parą nastolatków... Skąd twój pośpiech?

-     No nieee, Muti, nie to miałem na myśli...

-     Teraz już jesteś Aldi bezczelny. Raptem jestem starsza od ciebie o trzy lata. Proszę, nie nazywaj mnie Muti. To twoje polskie specyficzne poczucie humoru, najwyższy czas coś z tym zrobić... Trochę ci z tym nie do twarzy, w Europie nikt raczej tego nie rozumie.

-     Oczywiście, masz rację, ale nie w tym rzecz. Chciałem pomówić o czymś ważniejszym.

-     Jeżeli o posadzie dla syna, to rozmawiaj z Junckerem.

-     Wiesz, Angi, dopóki jestem W Brukseli raczej w tej sprawie nic nie wskóram. Nie będę ryzykował kolejnej afery.

-     Słusznie. Tak trzymaj. Podoba mi się twoja ostrożność. Jak twoje dzieci, radzą sobie?

-     No cóż, nie jest lekko. Znasz sytuację w Polsce, mają przeciwko sobie całe pisowskie państwo. Nie ma mowy o jakiejś normalnej pracy w poważnej firmie, żadnych zleceń ani reklam. Za to ciągła inwigilacja i szykany. Myślę, że podobnie traktowali naziści w swoim państwie młodych Żydów.

-     No tak, straszne rzeczy, współczuję. Musimy wreszcie ostatecznie rozwiązać ten problem. To trwa tak długo.

-     Angi, to już trwa wieczność! Ja właśnie do ciebie w tej sprawie...

-     Aldi, bardzo proszę, nie czekaj na powrót do Warszawy, już dziś zabieraj się do ciężkiej pracy. Masz przecież na miejscu zaufanych ludzi, musisz mądrze nimi zarządzać, to będzie decydować o twoim sukcesie. Cała Europa na ciebie liczy!

-     Jak zwykle masz rację, ale nie ukrywam, że i ja liczę na pomoc Europy.

-     Jak to? Przecież cały czas wywieramy na nich presję: Schulz, Timmermans, Springer... Czy to mało? Chyba nie oczekujesz na moje bezpośrednie zaangażowanie...

-     Co to to nie...

-     Słuchaj, zaraz, coś jednak mogę... Wiesz co...?

-     Słucham...

-     Dostaniesz ode mnie nasz order.

-     Jeszcze jeden?

-     Ale to już absolutnie z górnej półki! Myślę o Żelaznym Krzyżu! To na pewno zrobi na twoich rodakach wielkie wrażenie

-     Nawet nie wiesz jak wielkie! Angi...czy ty życzysz mi śmierci?

-     Zaraz, zaraz. Chyba źle mnie zrozumiałeś. Nie mówię o krzyżu Hitlera, tylko o krzyżu Bismarcka!

-     O mein Gott! Zlituj się, Muti...

-     Don Aldi bardzo proszę, tylko bez tych polskich poufałości...

-     Angi, czy ty nie rozumiesz, że polscy nacjonaliści mają Bismarcka za jednego z generałów Hitlera?

-     Naprawdę? Jak to możliwe - przez osiem lat twoich rządów nic nie dało się zrobić z tymi przesądami? Miałam cię za naprawdę skutecznego...polityka... A tu takie kwiatki...

-     No wiesz..., reformę edukacji musieliśmy zacząć od genderowych przebieranek. Wydawało się, że na politykę historyczną jest jeszcze czas...

-      Ach...! Wy zawsze macie czas... Polnische Wirtschaft...

-     Angi, błagam! Time is money!

-      No właśnie -  kto to mówi...

-     Słuchaj, musicie mi pomóc. Nie oczekuję cudów, oczywiście chodzi tylko o czysty pijar.

-     No mów, mów...

-     Koniecznie trzeba przedstawić mój powrót do Polski jako suwerenny akt europejskiego męża stanu - bez udziału jakiś tajemniczych unijnych kręgów. Rozumiesz, to ma być taka narracja: polityk o wielkim europejskim potencjale i przyszłości, ku zaskoczeniu i rozżaleniu wszystkich decyduje się wracać do kraju wyłącznie z patriotycznych pobudek, bo ten kraj go potrzebuje jak nikogo innego. Bumm!

-     To brzmi sensownie. Jak widzisz naszą pomoc?

-     Po pierwsze: całkowita dyskrecja na temat realnych kandydatur. Po drugie: dyskretne ale zawsze nagłaśniane przecieki z dobrze poinformowanych źródeł o mojej niezagrożonej pozycji i powszechnym poparciu dla mnie w kręgach decyzyjnych.O poparcie niemieckich mediów nie muszę cię przecież prosić, prawda?

-     Aldi, mam nadzieję, że nie robisz sobie żadnych złudzeń... Jesteś nam potrzebny w Warszawie, nie w Brukseli.

-     Angi! Powiedziałem przecież, to tylko pijar. Chodzi o wywołanie przełomowego efektu, to pozwoli na odbicie się od dna i odzyskanie inicjatywy. Powinnaś być tym tak samo zainteresowana jaka ja!

-     Jestem, jestem. Masz jeszcze jakieś sugestie?

-     Oczywiście walimy w PiS jak w bęben...

-     Czyli jeszcze więcej Springera!

-     Dużo więcej Springera, dużo więcej Schulza i Verhofstadta!

-     Don Aldi, ciągle pokładam w tobie nadzieję, nie zawiedź mnie. Pamiętaj: jeżeli to nie my będziemy pisać historię, to historia ci raczej nie wybaczy...

-     Frau Kanzlerin, noch ist Polen nicht verloren... fur uns...

znany z tego, że jest nieznany

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka